Rzadko kiedy daje się fotografować. Denerwuje się. To smutne.
Szkoda też, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej, lepiej. Jakby z góry było już przesądzone.
Kiedyś była inna. Dawno temu, gdy jeszcze nie było mnie na świecie. Wszystko zmieniła choroba.
Stąd wniosek, że nikt nie zna i nie będzie znał swojej przyszłości. Można na nią wpływać budować małymi krokami i próbować ją zmienić ale w przeważającej części zostaje nam tylko akceptacja.
Zastanawia mnie na ile we mnie jest.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
z moją babcią jest podobnie..
OdpowiedzUsuńmyślę, że oprócz akceptacji, która jest wg mnie najlepszą, najbardziej heroiczną drogą - zostaje wiele ciemnych, zgubnych... ps. wszystkie zdjęcie na których jest ona są mocno przejmujące...
OdpowiedzUsuńUwielbiam starszych ludzi... są niesamowici. Podoba mi wrażliwość z jaką na nich patrzysz.
OdpowiedzUsuńDaniel, ja pamiętam Twoją mamę jak jeszcze była "inna". Ciepła, serdeczna, kochana i wesoła. Byłam wtedy bardzo małym dzieckiem, ale dobrze to pamiętam...Moja ulubiona ciocia Wandzia...Pamiętam też jak zachorowała - byłeś wtedy maluszkiem - i to jaką wściekłość wtedy czuła i jak nie mogła się z tym pogodzić ( m.in. ze względu na Ciebie). A potem było już inaczej...
OdpowiedzUsuńBeata